Świątek kontra Nadal? Poszedł na całość. "Rewelacyjna"

12 cze 2023
Nadal

W sobotę w Paryżu Iga Świątek pokonała Karolinę Muchovą 6:2, 5:7, 6:4 w finale Roland Garros. Liderka światowego rankingu WTA wystąpiła w 18. finale turnieju WTA w karierze i zdobyła 14. tytuł. Jednocześnie był to czwarty dla Igi finał turnieju wielkoszlemowego i 22-latka z Raszyna czwarty taki mecz wygrała. Iga ma tytuły mistrzyni Roland Garros 2020, Roland Garros 2022, US Open 2022 i Roland Garros 2023.

Zobacz wideo Kulisy Roland Garros. Tak wygląda turniej od strony kibica

Piotr Woźniacki, który kiedyś doprowadził swoją córkę Karolinę do numeru jeden na świecie, uważa, że Świątek zdobędzie jeszcze dużo tytułów i nie zgadza się z tymi ekspertami, którzy na równi z Igą stawiają Arynę Sabalenkę oraz Jelenę Rybakinę.

Łukasz Jachimiak: Był pan wśród tych, którzy oglądając finał Igi Świątek z Karoliną Muchovą przeżywali stany przedzawałowe, czy panu na tym rollercoasterze udało się zachować spokój do końca?

Piotr Woźniacki: Ten finał był super! Co za dramaturgia i co za tenis, odkąd Karolina też zaczęła grać najlepiej, jak potrafi! A że Iga to wytrzymała i wygrała? Tylko jej klaskać.

Przy 6:2, 5:7 i 0:2 w mediach społecznościowych praktycznie wszyscy pisali, że to koniec, że Iga przegrała. Jestem ciekaw, jak pan - człowiek tenisa z dużym doświadczeniem - wtedy reagował. Albo przy 6:2, 5:7, 3:4 i serwisie Czeszki?

- Ja wiem, że w Igę nie wolno zwątpić i już zupełnie nie czytam tego całego hejtu, który się w takich chwilach pojawia w internecie. Niestety, tak to jest, że ludzie zazdroszczą tym, którzy osiągają sukcesy. Tak jest zwłaszcza w naszym polskim piekiełku. Amerykanie swoim sportowcom zawsze klaszczą i wierzą w nich do końca, a my nie wytrzymujemy napięcia. Uczmy się czekania z nadzieją do ostatniej piłki. Sportowiec taki Iga walczy do końca, nie traci wiary. Zresztą, czy Muchova ją straciła? Do 2:6, 0:3 była zagubiona, przez długi czas nawet chyba trochę wystraszona. Ale w końcu maszyna ruszyła i okazało się, że o tytuł grają dwie zawodniczki, które na taki mecz zasłużyły. A na koniec Iga zrobiła kolejny krok do galerii największych sław w historii tenisa. Ona idzie coraz wyżej. Jestem przekonany, że osiągnie wielkie rzeczy. Rafael Nadal wygrał Roland Garros 14 razy i pewnie wszyscy uważają, że już nigdy nikt czegoś takiego nie dokona, a ja uważam, że Iga jak najbardziej może też to zrobić.

Widział pan reakcję Beatriz Haddad Mai po jednym z forhendów Igi w ich półfinale?

- Widziałem, widziałem! To jej "Rafael Nadal" w stronę swojego trenera było wymowne.

Coraz więcej osób widzi, jak rewelacyjna Iga jest fizycznie, jaki do tego dokłada mental, jak idzie do zwycięstwa, nie dając się złamać. Bardzo trudno pokonać kogoś tak nastawionego i przygotowanego. Ona naprawdę zyskuje taką pewność, z jakiej w Paryżu słynął Rafa. Oczywiście trenerzy innych dziewczyn coraz bardziej drobiazgowo analizują grę Igi z nadzieją, że ich zawodniczki z tej czy innej strony będą w stanie Igę ugryźć. Moim zdaniem Iga się będzie broniła, czego by nie wymyślili, bo ma taki mental, że może wrócić z każdego wyniku. Finał pokazał, jak ona potrafi przeciągnąć wynik na swoją stronę wtedy, gdy już wszyscy ją skreślają. Iga ma u siebie najważniejszy klucz do zwycięstwa. I będzie go trzymała długo.

Zauważył pan, że w trudnych momentach - na przykład przy wyniku 3:4 i serwisie rywalki w decydującym secie - Iga potrafiła zamknąć oczy i szukać koncentracji? Kiedyś w takich sytuacjach nie potrafiła opanować frustracji, nawet zdarzyło jej się odwrócić tyłem do kortu i płakać. Ona dojrzała i wykonała świetną pracę.

- Pamiętam, wszystko pamiętam. To prawda, że świetnie przeszła tę trudną drogę pod górkę. Każdy musi ją przejść, jeśli chce się stać wielki. Igi już nie ponoszą nerwy. W najtrudniejszych momentach ona zdaje sobie sprawę z tego, że jest trudno, ale że to jest właśnie ta chwila, kiedy musi pokazać, co potrafi. I robi to. To jest właśnie mistrzostwo. Dzięki temu oglądamy okres panowania Igi Świątek. I myślę, że obojętnie na jakiej nawierzchni ona będzie grała, to będzie w stanie zdobywać kolejne tytuły.

Za chwilę będzie grała na trawie. Na Wimbledonie była mistrzynią juniorek, ale w dorosłym tenisie doszła tam najdalej do czwartej rundy, więc chyba naprawdę dobrym wynikiem byłby już ćwierćfinał?

- Iga może pokazać innym dziewczynom, że to nie jest tak, że skoro jest świetna na kortach ziemnych, to na trawie będzie słabsza. Przeważnie tak jest, ale Iga ma takie predyspozycje, że jeśli tylko dobrze się nastawi, to na Wimbledonie też może być mocna. Tak, granie na trawie jest całkiem inne niż na mączce, ale z pozytywną energią po Paryżu i z na pewno dużo mniejszymi oczekiwaniami Iga może na Wimbledonie być tak dobra, że inne dziewczyny znów się będą przed nią trzęsły. Iga to prawdziwy czempion, a to jest duża przewaga. Czuję, że ona w tym roku będzie chciała coś na tej wimbledońskiej trawie pokazać.

Zapewne w trakcie Wimbledonu wrócą rozmowy o tym, że Aryna Sabalenka może odebrać Idze pierwsze miejsce w rankingu WTA. W Roland Garros Iga pięknie obroniła pozycję, którą zajmuje nieprzerwanie od 4 kwietnia 2022 roku, ale 63 tygodnie liderowania to już jest bardzo długo i ranking jest konstruowany tak, że to się w końcu za jakiś czas będzie musiało skończyć, prawda?

- Na pewno taki moment przyjdzie. Ale na dziś Iga ma jeszcze tak dużą przewagę i punktową, i psychiczną, że wcale nie widzę dużych szans dla Sabalenki. Niech ona teraz myśli, co tu jeszcze zrobić, żeby Igę dogonić. Sabalenka się poprawia, Rybakina się poprawia, ale to wciąż nie jest poziom Igi.

Czyli nie zgadza się pan z tymi, którzy twierdzą, że Świątek, Sabalenka i Rybakina prezentują dziś taki sam poziom i tworzą wielką trójkę, jaką przez lata mieliśmy w męskim tenisie w osobach Rogera Federera, Rafaela Nadala i Novaka Djokovicia?

- Iga ma cztery tytuły wielkoszlemowe, a one mają po jednym. Iga jest liderką światowego tenisa od ponad roku, a żadna z nich nie była numerem jeden nawet przez jeden dzień. Przed Sabalenką i Rybakiną jeszcze długa droga. Na razie jest tak, że rządzi Iga i nie zmieniajmy rzeczywistości. Niech to trwa i trwa.

Zostańmy przy wielkiej trójce, bo wygrywając Roland Garros 2023 Novak Djoković właśnie wyszedł na czoło tej wielkiej trójki. Serb ma 23 tytuły wielkoszlemowe, Nadal ma 22, a Federer skończył karierę, mając 20. Którego z nich pan najbardziej lubi, ceni?

- Tenis Djokovicia znam najlepiej i najbardziej lubię, bo wiele razy widziałem, jak on trenuje i prywatnie go dobrze znam. Novak jest moim sąsiadem w Monaco i nieraz sobie porozmawiamy. Oczywiście z Nadalem żeśmy się wiele razy mijali, ale on przebywa u siebie na Majorce, więc z nim nie mamy takiego kontaktu jak z Novakiem. Z Federerem też nie. Wiadomo, że Roger zachwycał jako dżentelmen kortów, ale najbliżej mi do Djokovicia. Przez to sąsiedztwo, przez nasz kontakt, przez to, że się widzimy. Bliskie jest mi to, jak on sobie wszystko wypracował. Widzę, ile poświęcił. I haruje fizycznie, i podporządkował tenisowi dietę, wszystko dał. A że ma swoje minusy, a nie tylko plusy? Jak każdy. W zamieszaniu covidowym, w tym, że się nie dał zaszczepić, tak naprawdę pokazał, jaki jest twardy. Postawił na swoim, niczego sobie nie dał narzucić, mimo że blokowano mu drogę do sławy i chwały, do kolejnych tytułów wielkoszlemowych, a bardzo mu na nich zależy, bo przecież między nim a Nadalem jest wciąż ta walka, który zdobędzie więcej tytułów.

Ja mam z Djokoviciem problem, bo imponuje mi jego wola walki, jestem pod wrażeniem jego umiejętności i dorobku, lubię jego poczucie humoru, ale nie do przyjęcia są dla mnie szkodliwe teorie, które głosi, jak na przykład ta, że dzięki jakiejś transformacji energetycznej można skażoną wodę przemienić w wodę wręcz uzdrawiającą.

- A to się zgadzam. Widocznie takich, a nie innych mędrców Novak spotyka na swojej drodze. Ale nie będę wchodził w jego prywatne sprawy. Lubię go, cenię i życzę mu jak najlepiej.

I w finale z Ruudem kibicował pan jemu, nawet jeśli Norweg w Paryżu mówił ciepło o rodzinie Woźniackich?

- Ruud wypowiadał się bardzo pozytywnie o Karolinie. Mówił, że dzięki niej tenis w Skandynawii ruszył. Nie powiem, połechtał tym moje serce i na pewno będę temu chłopakowi kibicował. Ale byłem za Djoko, bo od lat mieszkamy obok siebie, bo w Monaco mnóstwo treningów Karolina odbyła obok niego i chciałbym, żeby on odskoczył na parę tytułów wielkoszlemowych i żeby był tym jednym wyraźnie najlepszym w historii.

Skoro mówimy o pańskiej córce, to proszę zdradzić, jak wyglądały wasze rozmowy o Idze w trakcie Rolanda. Bo domyślam się, że wymienialiście spostrzeżenia.

- Karolina komentuje dla ESPN i dla Tennis Channel i wszędzie, całemu światu, głośno mówi, że Iga Świątek jest najlepiej przygotowaną dziewczyną na tourze. Najsolidniejszą, najlepszą. Córka była przekonana, że Iga jest faworytką Rolanda i że ani Sabalenka, ani Rybakina jej nie zatrzyma. Oboje uważamy, że Sabalence jeszcze brakuje do Igi fizycznie, ruchowo i też jeśli chodzi o mentalność, a Rybakina jest taka trochę jednostronna i jak jej idzie, to idzie, ale jak nie idzie, to często ona nie umie sobie poradzić. Iga zdecydowanie najlepiej się rusza i wyraźnie odskakuje innym mentalnie.

A bardzo ważne jest też to, że cały czas nad sobą pracuje. Jest najlepsza, ale non stop dąży do perfekcji. I właśnie dzięki temu nadal będzie najlepsza - dzięki temu, że chociaż jest "jedynką", to jej to nie wystarcza. Ona czuje, że tu może się poprawić o procent, tu o dwa i cały czas pracuje, żeby to zrobić. Tomek Wiktorowski na pewno jej pomaga to robić. Ma doświadczenie wielu lat pracy z Isią [Agnieszką Radwańską], my wiele razy rozmawialiśmy i razem trenowaliśmy, obserwował też inne gwiazdy, uczył się, czerpał i teraz z tego wszystkiego umie skorzystać.

Czytaj dalej
Podobne wiadomości