Radosław Sikorski o aferze wizowej: podniosłem ceny, polskie wizy ...

31 sty 2024
Radosław Sikorski

Sikorski udzielił wywiadu portalowi Wyborcza.pl. Był pytany m.in. o odpowiedzialność swojego poprzednika, Zbigniewa Raua, za aferę wizową.

— Są aspekty, które mogą budzić zdziwienie, ale nie chcę przesądzać. Jeśli chodzi o sprawę karną, to nie mam nic do dodania — zostali przesłuchani świadkowie i niech sprawiedliwości stanie się zadość. Mnie interesują zmiany, które trzeba wprowadzić, żeby nic takiego nie miało miejsca w przyszłości. I już podjąłem decyzję o podniesieniu cen wiz, bo okazuje się, że nasze wizy były jednymi z najtańszych w UE. Więc nie dziwota, że chętni w Afryce czy Azji szli do polskiego konsulatu, u nas było po prostu taniej — powiedział szef MSZ.

— Rozmawiamy też z firmami, które napisały oprogramowanie naszych systemów kolejkowych, aby tymi miejscami w kolejkach po polską wizę czy do spotkania z konsulem nie można było handlować. Chodzi o spersonalizowanie prośby o spotkanie tak, by można było z niego zrezygnować, a nie przekazać komuś innemu — dodał szef MSZ.

Według Sikorskiego to, czy na procederze korupcyjnym zarabiała tylko firma podnajęta outsourcingowo, czy również w MSZ były osoby czerpiące z tego zyski, jest pytaniem dla prokuratury.

— Odnoszę wrażenie, że poprzedni rząd, uciekając od tych zarzutów, demonizował system outsourcingu. To żargonowe słowo oznacza tylko tyle, że globalnym firmom, które mają swoje biura w miejscach, gdzie dany kraj nie ma konsulatu, zleca się proces przygotowania dokumentacji wizowej. Natomiast w żadnym wypadku firmy outsourcingowe nie przyznają polskich wiz — zaznaczył minister.

Zauważył, że większość krajów strefy Schengen korzysta z usług outsourcingu, bo "tak jest wygodniej i taniej dla wszystkich". — Jak się przebywa gdzieś w środku Azji czy Afryki, to taniej jest iść do lokalnego biura takiej firmy, niż zapłacić za bilet lotniczy do polskiego konsulatu, który może być tysiąc albo i trzy tysiące mil dalej. Opłata za to jest niższa niż za bilet. Nie powinniśmy więc wylać dziecka z kąpielą, ale jednocześnie musimy przypilnować, by wizy były przyznawane tylko tym, którzy na nie zasługują — podkreślił.

Zobacz także: Radosław Sikorski rozmawiał z Niemcami o reparacjach. "Forma rekompensaty"

Sikorski zaznaczył, że w niektórych branżach jest niedobór rąk do pracy. Podkreślił, że MSZ nie jest w stanie zweryfikować każdej firmy, która składa podanie o pracowników, zatem potrzebna jest też współpraca m.in. z urzędami wojewódzkimi.

— Tak samo wiemy, że polskie uczelnie konkurują o studentów z uczelniami z innych krajów. Ale trzeba sprawdzić, że to jest prawdziwy student, z prawdziwą maturą, który naprawdę chce studiować. A nie tylko ubiega się o wizę po to, by pojechać dalej — mówił.

Sikorski był też pytany o decyzję o zawieszeniu udziału MSZ w programie "Poland. Business Harbour" do czasu przyjęcia rozwiązań gwarantujących właściwą weryfikację firm i cudzoziemców będących jego beneficjentami.

Szef MSZ podkreślił, że pierwotnie w programie chodziło o białoruskich informatyków, którzy mają światową renomę.— I dopóki to byli białoruscy informatycy, nie było problemu. Nie jesteśmy zamknięci na ten pomysł, ale musimy być pewni, że on trafia do tych, do których ma trafiać — dodał.

Według ministra "pierworodnym grzechem poprzedników jest to, że zanim poluzowano politykę wizową, nie opracowano strategii migracyjnej uzgodnionej ze stronnictwami politycznymi, z Sejmem, z Ministerstwem Pracy itd". — Nie ustalono, skąd Polska chce przyjmować migrantów, o jakich kwalifikacjach, na jak długo, których chcemy przyjąć na jakiś czas, a których chcemy tu integrować. Nie ma takiego dokumentu, mamy tylko jakieś nieskoordynowane fragmenty polityk w różnych resortach — wyliczał szef MSZ.

Pytany o "rozjechanie się antyimigranckiej narracji PiS-u z masowym zalaniem migrantami nie tylko Polski, ale całej UE" Sikorski ocenił, że poprzednio rządzący "dokładnie za to zapłacili cenę polityczną".

— Bo z jednej strony handlowano wizami (i to było rzeczywiście nie na aż tak wielką skalę), z drugiej strony nie modernizowano systemów informatycznych MSZ tak, by nie można było handlować miejscami w kolejkach, a z trzeciej, najważniejszej strony — urzędy wojewódzkie dawały prawa do pracy wszystkim, jak leci, gdy rządząca partia jednocześnie szczuła na migrantów. No, trzeba się na coś zdecydować — powiedział.

Ocenił, że "nacjonaliści wszędzie, na całym świecie zawsze szczują na obcego". — Bo to jest jądro ich ideologii — tworzenie podziałów, szczucie jednych na drugich, szukanie wrogów albo zewnętrznych, albo wewnętrznych. Tymczasem nam potrzebna jest racjonalna, nierasistowska dyskusja o tym, jakich migrantów chcemy, a za jakich dziękujemy — zaznaczył szef MSZ.

Pytany o kadry w MSZ, Sikorski ocenił, że wspólnym mianownikiem ruchów populistycznych na całym świecie jest to, że przeważnie przewodzą im ludzie, którym nie udało się osiągnąć kariery "w normalnym, konkurencyjnym naborze na różne stanowiska". W normalnych warunkach, jak zaznaczył, kadry wybierane są "według zdolności i pracy". — My przywracamy merytokrację — zadeklarował.

Czytaj dalej
Podobne wiadomości