Manchester City - Real. Wielkie emocje w grze o półfinał Ligi ...

13 dni temu
Real City

Jeśli obserwatorzy Ligi Mistrzów spodziewali się kolejnego dreszczowca z udziałem Manchesteru City i Realu Madryt, tym razem długo nic na niego nie zapowiadało. A jednak go dostaliśmy, w pakiecie z dogrywką i rzutami karnymi. Obrońca trofeum (a razem z nim cała angielska Premier League) za burtą Ligi Mistrzów!

Manchester City — Real. Obrońcy czekają na spalonego, Rodrygo strzela gola

Tak jak dzień wcześniej w meczu Barcelony z PSG, hiszpański zespół objął prowadzenie już w 12. minucie. Anglicy pretensje muszą mieć do siebie: przez większość akcji Realu, kapitan Kyle Walker i pozostali obrońcy City sugerowali, że sędziowie powinni odgwizdać spalonego. Nic nie robił sobie z tego dogrywający piłkę w pole karne Vinicius, a także strzelający na raty gola Rodrygo, w końcu nic nie robili sobie z tego sędziowie. Powtórki pokazały, że mieli rację - spalonego nie było.  

Manchester City wymieniał dziesiątki podań, oddawał strzały z dystansu (kilka prób Kevina de Bruyne), kolekcjonował kolejne rzuty rożne, ale w pierwszej połowie naprawdę groźnie pod bramką Realu było po strzale Erlinga Haalanda w poprzeczkę. Drużyna Pepa Guardioli dominowała, ale trudno powiedzieć, by ten mecz kontrolowała. Jasne, już na początku drugiej połowy Real miał trochę szczęścia (jak wtedy, gdy Nacho w ostatniej chwili uratował się przed golem samobójczym), a bramkarz Andrij Łunin miał niezły refleks, ale madrytczycy mocno temu szczęściu pomagali.  

Liga Mistrzów. Kevin de Bruyne w końcu z golem

Gdy w 70. minucie ukraiński golkiper Realu obronił mocny strzał Jacka Grealisha, coraz bardziej prawdopodobne stawało się, że Manchester City nie strzeli gola w meczu Ligi Mistrzów pierwszy raz od 25 października 2022 r. (i grupowego meczu z Borussią Dortmund). Sześć minut później szczęście uśmiechnęło się jednak do obrońców trofeum. Po tym, jak Jeremy Doku (świetna zmiana!) dośrodkował piłkę w pole karne, przy jej wybiciu pomylił się Antonio Rüdiger i wyłożył futbolówkę do Kevina de Bruyne, a ten natychmiastowym strzałem z kilku metrów wyrównał na 1:1.      

Belg mógł (a nawet powinien!) po chwili dać swojej drużynie prowadzenie, ale z ok. 11 metrów strzelił nad poprzeczką. Z każdą minutą byliśmy bliżej dogrywki, ale i akcje City pod bramką Realu wydawały się coraz groźniejsze.

Czytaj dalej
Podobne wiadomości
Najpopularniejsze wiadomości tygodnia