Wybory samorządowe 2024. Miszalski: To największy sukces PO w ...

5 dni temu
Wybory samorządowe 2024

O północy, po przeliczeniu ponad 83 proc. kart wyborczych, różnica wyników między Aleksandrem Miszalskim (PO) a Łukaszem Gibałą (kandydat niezależny) wynosiła 500 głosów na korzyść tego pierwszego. Wcześniej, kiedy policzonych było już trzy czwarte wyników, niespełna tysiącem głosów prowadził Gibała. Sondaż exit poll, którego wyniki ogłoszono tuż po zamknięciu lokali wyborczych, dawał z kolei przewagę Miszalskiemu, ale była ona krucha, ledwie 1,2 proc. Nic dziwnego, że kandydaci tonowali nastroje. Miszalski podziękował wieczorem wszystkim, którzy poszli głosować, Gibała mówił o boju między machiną partyjną a oddolnym ruchem. W najważniejszym od ponad dwudziestu lat głosowaniu ponad połowa uprawnionych krakowian postanowiła jednak w ogóle nie brać udziału. Pomimo głośnej i brutalnej walki w II turze wyborów samorządowych.

Wybory samorządowe w Krakowie. Kluczowa miała być Nowa Huta

Na wieczorze wyborczym Aleksandra Miszalskiego, który został zorganizowany w Nowohuckim Centrum Kultury, za kluczowe wyniki głosowania uchodziły właśnie te, które spływały z obwodów Nowej Huty. Tradycyjnie ta dzielnica uchodzi za sympatyzującą z PiS, a to właśnie wyborcy tej partii, której kandydat nie wszedł do drugiej tury (pierwszy raz od momentu, kiedy z wyborów odpadł kandydujący na prezydenta Krakowa Andrzej Duda), mogli być języczkiem u wagi.

Wyniki wyborów samorządowych w Krakowie. II turę wygrał Aleksander Miszalski

Ostatecznie blisko drugiej w nocy PKW wprowadziła wyniki ze wszystkich obwodów. Łukasz Gibała 128 269 głosów, a Aleksander Miszalski 133 703 i jeśli walka o Kraków nie będzie miała kolejnego niespodziewanego zwrotu akcji, to on będzie jego nowym prezydentem. Zajmie miejsce Jacka Majchrowskiego, który rządził miastem przez 22 lata. Co ciekawe Aleksander Miszalski pomimo sceptycyzmu swojej partii dla zasady dwukadencyjności, którą wprowadził PiS, powiedział w niedzielę wieczorem, że dostrzega w niej sporo zalet i byłby za jej utrzymaniem. Na mandat poselski po Miszalskim szansę ma Dominik Jaśkowiec, krakowski radny KO.

Rozmowa z Aleksandrem Miszalskim, nowym prezydentem Krakowa

Małgorzata Wasserman wbrew stanowisku partii, która rekomendowała, by na Pana nie głosować, niespodziewanie oświadczyła, że nie zagłosuje na Łukasza Gibałę. Pana zdaniem to był zryw serca czy ta decyzja wróży na przyszłość jakieś głębsze pęknięcie w małopolskich strukturach PiS?

Aleksander Miszalski: Myślę, że to był przede wszystkim wyraz dezaprobaty wobec sposobu działania, programu czy też stylu prowadzenia kampanii przez Łukasza Gibałę. Oczywiście byłem tym bardzo zaskoczony i doceniam, że potrafiła wznieść się ponad podziały polityczne, bo wiadomo, że nie ma miłości między PiS a PO. Nie sądzę, żeby jej decyzja była zwiastunem jakichś zmian w samym PiS-ie, raczej jest świadectwem opinii o tym, co dla Krakowa będzie lepsze. Wiem, że dla części elektoratu PiS nie jestem akceptowalnym kandydatem, ale jak widać dla części ważne jest to, żeby ktoś, kto będzie zarządzać miastem, potrafił to robić z rozwagą. Samorząd jako taki nie zajmuje się przecież kwestiami politycznymi, to jest przede wszystkim praca na rzecz mieszkańców w zakresie infrastruktury, zarządzania finansami, logistyki. Mój program był skierowany do wszystkich mieszkańców Krakowa. Oczywiście, że czasem dochodzi do dyskusji bardziej ideologicznych, ale to jest jednak margines.

Pana argumentem w drugiej turze było m.in. to, że ma Pan większe przełożenie na Warszawę, ponieważ Platforma współrządzi. Czego zatem oczekuje Pan od partyjnych kolegów dla Krakowa?

Jest wiele różnych programów w różnych ministerstwach, z których my jako samorząd możemy korzystać. To nie chodzi o to, że ktoś będzie na mnie bardziej przychylnie patrzeć, tylko o to, że znam te programy, znam tych ministrów i wiem, gdzie te środki są, wiem u kogo i jak się o nie starać. Oczywiście wszystkie samorządy powinny być traktowane równo, ale z pewnością będą takie projekty, w których będzie potrzebny jakiś lobbing. Mówimy na przykład o metrze. Każde miasto w Polsce nie będzie miało metra, to trzeba sobie wywalczyć z budżetu centralnego i tutaj ta siła wsparcia centralnego może się przydać.

Bardzo podobnych argumentów używał Patryk Jaki, kiedy startował w wyborach na prezydenta Warszawy.

Nie pamiętam już tamtej kampanii, ale Patryk Jaki w niej przegrał, więc nie zawsze i nie wszędzie te argumenty są kluczowe.

Będzie musiał się pan zmierzyć z różnymi problemami, w tym z zagospodarowaniem Wesołej. To duży teren w centrum miasta, który Kraków odkupił za niemal 300 mln zł, ale od kilku lat nie widać pomysłu na jego zagospodarowanie. Chciałby pan tam wprowadzić funkcje komercyjne, odsprzedać czy utrzymanie go ma dźwignąć budżet miasta?

Myślę o Wesołej jako o miejscu, gdzie jest dużo kultury i sztuki i dobrze spędza się czas w zielonym otoczeniu niedaleko Rynku. Takich miejsc brakuje. Jakaś mała gastronomia, owszem, ale nie sądzę, żeby komercjalizowanie Wesołej na większą skalę było dobrym rozwiązaniem. Mamy jednak pomysł na to, jak zaangażować mieszkańców Krakowa w zarządzanie Wesołą i to w o wiele większym stopniu niż dotychczas. Pomysł wymaga jeszcze dopracowania, ale przedstawimy go niebawem.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Czytaj dalej
Podobne wiadomości