Szykujmy się na jeszcze "gorsze". Być może nadchodzą lata chude

18 lis 2023

Szykujmy się na jeszcze "gorsze". Być może nadchodzą lata chude

Nic nie trwa wiecznie, choć do dobrego łatwo się przyzwyczaić. Poza Euro 2016 w XXI wieku zawsze narzekaliśmy na występy naszej reprezentacji na mistrzowskich imprezach. Nawet wtedy, gdy po trzydziestu sześciu latach kadra pod wodzą Czesława Michniewicza wreszcie wyszła z mundialowej grupy. Ale przynajmniej na dużych turniejach byliśmy. Teraz może będziemy musieli pogodzić się z tym, że na Euro, na którym po zmianie regulaminów zagra prawie połowa ekip ze Starego Kontynentu, nas może nie być.

Sport.pl - Figure 1
Zdjęcia polsatsport.pl

Mimo że dzięki Lidze Narodów mamy jeszcze jedną furtkę. Liczymy więc na to, że w półfinale nie będzie ona zamknięta na kłódkę, bo marzymy o Estonii. Dalej – jeśli pierwszą przeszkodę przebrniemy – będzie już na pewno trudniej.

ZOBACZ TAKŻE: Grzegorz Lato ma dobrą radę dla Roberta Lewandowskiego. "To powinien sobie zobaczyć"

W piłce są pewne cykle i kryzysy dotykają prawie wszystkich. Holendrów, którzy z pewnością mają większe zasoby, zabrakło na ME 2016 i mistrzostwach Świata w Rosji. W dołek i to głęboki wpadli Szwedzi. Norwegia z najlepszym napastnikiem globu Erlingiem Haalandem od dawna ogląda finały tylko w telewizji. Włosi jako złoci medaliści Euro nie sprostali w barażu Macedonii Północnej i do Kataru nie polecieli. Nam grozi to samo nie tylko, jeśli chodzi o lato i Niemcy. Przecież na kolejny mundial, ten w Stanach Zjednoczonych, Meksyku i Kanadzie, awansować będzie jeszcze trudniej. Mimo że zagra tam aż 48 zespołów narodowych.

Rok, który zamknie nikomu niepotrzebny towarzyski mecz z Łotwą, nie wykreował nam drużyny, z którą możemy wiązać jakąś świetlaną przyszłość. Czy z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że liderem defensywy na lata będzie Patryk Peda, na którego odważnie postawił Michał Probierz? A szóstką numer jeden zostanie Patryk Dziczek? Jak będzie wyglądał w ogóle podstawowy zestaw naszych obrońców i jaki będzie wyjściowy system gry? Kto wejdzie w buty Roberta Lewandowskiego, jeśli ten – w przypadku braku awansu na Euro - faktycznie zdecyduję się na koniec reprezentacyjnej przygody?

Jasne, że gdybym dziś miał pobawić się w typowanie i wskazać na kilka nazwisk, które mogłyby być siłą napędową naszej drużyny na jesień 2024 i później, wymieniłbym – poza bramkarzami, z którymi długo nie będzie żadnego problemu – Nikolę Zalewskiego, Jakuba Kiwiora, Mateusza Łęgowskiego, Jakuba Piotrowskiego, Sebastiana Szymańskiego – jeśli wreszcie zacznie grać w kadrze na podobnym poziomie jak w klubach – Karola Świderskiego, Adama Buksę, Jakuba Kamińskiego czy Filipa Marchwińskiego. Ale to nie jest nawet jedenastu ludzi. I żaden z nich – w tej chwili - to nie jest "Lewy" z najlepszych czasów w Bayernie czy Dortmundzie, Krychowiak z Sevilli, Glik z Monaco, Piszczek z Błaszczykowskim z Borussii czy Milik z Ajaksu bądź Napoli.

Żeby "nowa reprezentacja" mogła się równać z tą, która dała w ostatnim czasie największą radość, nasi piłkarze muszą grać w dobrych klubach. Albo – mieć taki entuzjazm narodowy jak Albańczycy. Lub złożone w dużej mierze z Polaków dwa mocne kluby, które regularnie występują w fazach grupowych europejskich pucharów – jak ma to miejsce w przypadku Czechów i praskich Sparty i Slavii. Viktoria Pilzno zresztą też grała rok temu nawet w Champions League. Przydałoby się też mniej zmian na stanowisku selekcjonera. Jaroslav Silhavy przejął kadrę naszych południowych sąsiadów, gdy z Polską żegnał się Adam Nawałka. Biało-Czerwoni "próbowali" w tym czasie Jerzego Brzęczka, Paolo Sousę, Czesława Michniewicza, Fernando Santosa i żaden z nich nie okazał się odpowiedni. Dziś słychać już głosy, że jak nie będzie awansu na Euro, trzeba pożegnać się z Michałem Probierzem. Tak nic nie zbudujemy. Co gorsza, kto wie, czy nie powinniśmy zejść trochę na ziemię? I przygotować na lata chude…

Przejdź na Polsatsport.pl

Twoja przeglądarka nie wspiera odtwarzacza wideo...
Czytaj dalej
Podobne wiadomości